Mój pierwszy odrzutowiec

Superprojekt: Józef Mariak, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

Mój pierwszy odrzutowiec

 

„ - Gdybym miał pisać pamiętnik, pewnie zacząłbym od … właściwie sam nie wiem. Trochę przeżyć nazbierało się. Ale czy to może kogoś zainteresować ?”

Tak – płk pil. w st. spocz. Józef Olesiejuk – ur. 10.07.1928 r. w miejscowości Ługi Wielkie, sam nie wie od czego by zaczął. Może od opowiadania, które czytał w „Płomyczku” mając zaledwie sześć lat. Opowiadanie o podróży pewnego doktora z dwójką dzieci w Kosmos. Napisane ciekawie i zrozumiale dla sześciolatków, co zabarwiło dziecięcą wyobraźnię. Kosmos – wielka tajemnica, niewiadoma. Wtedy nie myślał o tym, by być bliżej gwiazd. Dla chłopca z miejscowości Ługi Wielkie w dawnym województwie lubelskim (dzisiaj woj. mazowieckie) powiat Siedlce, to było coś nie do osiągnięcia. Ale przelatujące nad wsią samoloty obserwował z wielką chłopięcą ciekawością. Józef Olesiejuk przeczytał również książkę J. Meissnera pt. „Szkoła Orląt” – o szkole lotniczej w Dęblinie.

1 wrzesień 1939 r. – wojna. W powietrzu latają niemieckie samoloty. Bombardują Siedlce i inne obiekty wzdłuż linii kolejowych. W połowie września 1939 r. w pobliżu wsi ląduje przymusowo uszkodzony polski samolot P-23 „Karaś”. Załoga ocalała.

Rozbity samolot był obiektem zainteresowania okolicznych mieszkańców, a szczególnie młodzieży. W końcu nic z niego nie zostało.

 

Samolot P-23

 

Po wojnie Józef Olesiejuk ukończył gimnazjum mechaniczne w Siedlcach. Starał się o pracę w zakładach im. H. Cegielskiego w Poznaniu. Odmówili. Wrócił do domu. Dwa lata pracował dorywczo, by pomóc materialnie rodzicom. W dniu 4 października 1949 r. został powołany do wojska w celu odbycia służby zasadniczej. W dniu poboru; on i kilku jego kolegów otrzymało przydział do 7 Pułku Bombowców Nurkujących w Poznaniu na Ławicy (lotnisko). Dowództwo skierowało go na kurs strzelców radiotelegrafistów na samoloty Pe-2; będące na wyposażeniu tej jednostki.

 

Samolot Pe-2

 

W trakcie trwania kursu ogłoszony został nabór do Oficerskiej Szkoły Lotniczej nr 4 w Dęblinie. Józef Olesiejuk zgłosił się i został przyjęty na kurs pilotów myśliwskich. Naukę w Oficerskiej Szkole Lotniczej (OSL) nr 4 rozpoczął we wrześniu 1950 r. Po zakończeniu szkolenia teoretycznego w marcu 1951 r. został przeniesiony do Oficerskiej Szkoły Lotniczej nr 5 w Radomiu, gdzie odbył szkolenie praktyczne na samolotach UT-2 i JAK-9.

Samolot UT-2

 

Samolot JAK-9

 

W kwietniu 1952 r. ukończył Oficerską Szkołę Lotniczą nr 4 w Radomiu w stopniu chorążego (I stopień oficerski) wyszkolony jako pilot samolotu myśliwskiego Jak-9.

Po promocji został skierowany do 40 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Krakowie. W maju tego samego roku pułk przeniesiony został na lotnisko Mierzęcice (obecnie Pyrzowice) koło Katowic. Młody chorąży pilot Józef Olesiejuk rozpoczął loty na swoim pierwszym odrzutowcu Jak-23. Spełniły się jego marzenia o lotnictwie.

Samolot myśliwski JAK-23 był to pierwszy samolot o napędzie odrzutowym na wyposażeniu lotnictwa polskiego w tamtym czasie. Osiągał prędkość 900 km/godz. pułap 14 000 m. Uzbrojenie – 2 działka kaliber 20 mm, mógł zabrać 2 bomby po 50 kg na zewnętrzne zaczepy na końcach skrzydeł. Na te same zaczepy można było zawieszać również dodatkowe zbiorniki paliwowe. Duża moc silnika w stosunku do ciężaru pozwalała na szybkie nabieranie wysokości. Miał również doskonałą manewrowość – podstawowe cechy samolotu myśliwskiego. Był stosunkowo łatwy w pilotażu. Przyjemnie się na nim latało. Nie posiadał jednak hermetycznej kabiny, oraz hamulców aerodynamicznych.

Samolot JAK-23

 

Po rozpoczęciu wyposażania polskiego lotnictwa w samoloty Mig-15, Jaki-23 przekazane zostały do Szkoły Lotniczej w Radomiu. Służyły do szkolenia podchorążych. Zastąpiły je samoloty polskiej konstrukcji i produkcji „Iskra”, które są do dziś na wyposażeniu lotnictwa.        

 

Na świdwińskiej ziemi

 

Miasto powiatowe Świdwin jest jednym z piękniejszych miast województwa zachodniopomorskiego. Położone nad rzeką Regą, nieopodal morza Bałtyckiego (50 km) otoczone lasami i jeziorami zostało wybrane przez Ministerstwo Obrony Narodowej na „siedzibę” dla żołnierzy w stalowych mundurach. Jakie były początki … .

Na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku została podpisana umowa między władzami miasta Świdwina, a dowództwem Wojsk Lotniczych o budowie lotniska wojskowego. Teren pod pas startowy i inne obiekty związane z lotnictwem stały się rzeczywistością, gdy rozpoczęto budowę. Odległość od Świdwina do przyszłego strategicznego obiektu wynosiła tylko 5 km. Prawdopodobnie przed II wojną światową było w tym miejscu niemieckie lądowisko, niezbyt duże i trawiaste dla szybowców. Resztę ziemi i to dość duży obszar należało:

  1. wywłaszczyć rolników, którzy tam zostali osiedleni przez Państwowy Urząd Repatriacyjny,
  2. nadać im ziemię i obejścia gospodarskie w innych miejscach,
  3. zmniejszyć areał ziemi PGR Smardzko.

 

Warunki terenowe były dogodne, gdyż Świdwin posiadał dużo budynków zniszczonych. Nie brakowało też gruzu; trzeba wiedzieć, że o Świdwin toczyły się dość długo walki, a brała w nich udział 1 Dywizja Wojska Polskiego – (słynny Kocioł Świdwiński). Śródmieście miasta leżało w gruzach , który stał się materiałem pod budowę pasa startowego. Posłużył on również do zasypania dość pokaźnego oczka wodnego nieopodal budowanego pasa startowego. Rolnicy posiadający konie i wozy z okolicznych wsi i miasta znaleźli zatrudnienie i dobre zarobki. Sprzętu ciężkiego było jak na lekarstwo, a zatem prace wykonywane były „szpadel, łopata, kilof i ręka człowieka”. Wysiłek był ogromny i dzisiaj nie do uwierzenia. Społeczeństwo Świdwina i okolic przyjęło wojskowe przedsięwzięcie z aprobatą i zadowoleniem. Przed miastem stanęła perspektywa rozwoju budownictwa mieszkalnego, handlu i rzemiosła. Wojsko, kadra oficerska i rodziny musiały mieć zakwaterowanie. W odległości 3 km od Świdwina powstało osiedle mieszkaniowe dla rodzin i kadry, a kilkaset metrów dalej koszary dla żołnierzy służby zasadniczej.

Powstały trzy pierwsze bloki z czerwonej cegły, hotel dla samotnych oficerów oraz kotłownia. Tempo prac wykonywanych przez murarzy było wręcz imponujące. Praca była trzyzmianowa (podobno – chodziła taka fama, że na którymś z bloków został pobity rekord w układaniu muru). Bloki stoją do dnia dzisiejszego, ale po czerwonej cegle śladu nie zostało, ponieważ są po remoncie i mają kolorową elewację.

Obecnie osiedle wojskowe liczy 12 bloków dwu i czteropiętrowych. Znajdują się również: szkoła podstawowa, hala sportowa, przychodnia lekarska, hotel, klub garnizonowy, kasyno, kościół garnizonowy – i dziś myśli sobie, „że to już minęło 58 lat, a ja byłem żołnierzem pilotem i na oczach moich garnizon przechodził taką metamorfozę”.      

W styczniu 1953 roku 40 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego z Mierzęcic przebazował się do Świdwina, przechodząc jednocześnie pod dowództwo 11 Dywizji Lotnictwa Myśliwskiego. Rzut powietrzny w składzie: 13 Jaków-23, 2 UT MIG-15 oraz samolotów szkolnych 2 UT-2 i 1 PO-2, wykonał przelot na docelowe lotnisko w dniu 17 stycznia, w dwóch etapach – z międzylądowaniem na lotnisku 11 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Poznaniu-Krzesinach (wówczas samoloty nie miały dużego zasięgu). Jako jeden z pierwszych na świdwińskim lotnisku wylądował chor. pil. Józef Olesiejuk.

Lotnisko – posiadało betonowy pas startowy o długości 2000 m i szerokości 60 m, drogę kołowania, płaszczyzny postoju samolotów i bazę paliwową. W fazie budowy znajdował się również hangar i pomieszczenia dla polowych warsztatów lotniczych (PWL). Lotnisko budowane było przez Batalion Budowy Lotnisk. Wykorzystywano również transport konny rolników i pracowników ze Świdwina. Trwała dalsza rozbudowa infrastruktury lotniska. Koszary – cała zabudowa typu „barakowego”, murowana, parterowa; obejmowała pomieszczenia na zakwaterowanie żołnierzy, pomieszczenia administracyjne, park samochodowy, stołówkę żołnierską i kasyno oficerskie. Pomieszczenia ogrzewane były piecami węglowymi. Osiedle mieszkaniowe – cztery dwu-piętrowe bloki mieszkalne dla rodzin i hotel dla kawalerów w pełni zapewniały potrzeby kadry zawodowej. Osiedle ogrzewane było przez kotłownię węglową. W mieszkaniach były kuchenki i podgrzewacze wody również opalane węglem. Rodziny kadry mogły korzystać odpłatnie z wyżywienia w kasynie oficerskim. W następnych latach w miarę potrzeb osiedle rozbudowywano. Wybudowano m.in. klub oficerski, przedszkole, szkołę podstawową i halę sportową.                

Lata pięćdziesiąte – był to okres intensywnego rozwoju lotnictwa. Kończyła się era samolotów śmigłowych, a rozpoczynała samolotów o napędzie odrzutowym. „Mam satysfakcję, ze mogłem w tym uczestniczyć” – wspomina płk pil. w st. spocz. Józef Olesiejuk..

Już w 1953 roku 40 pułk rozpoczął przezbrojenie na nowy typ samolotu. Był nim Mig-15 – samolot ze skośnym skrzydłem, hermetyczną kabiną pozwalającą na wykonywanie lotów na wysokości pułapu (osiągał wysokość 15 000 m). Samolot był cały czas modernizowany. Powstały nowe wersje – Mig-15 bis, Mig-17, Mig-17 pf. W fabryce w Mielcu rozpoczęła się na licencji Mig produkcja samolotów Lim-1, Lim-2, Lim-5 i Lim-5 pf.

 

23 sierpnia 1962 r. – lotnisko Pieniężnica kpt. pil. Józef Olesiejuk wręcza wyróżnienie, w tle samolot Lim 2 (pułk ze Świdwina przebazowany był z powodu remontu lotniska)  

Na tych samolotach cały czas trwało intensywne szkolenie w wykonywaniu lotów w dzień i w nocy w zwykłych i trudnych warunkach atmosferycznych oraz w zastosowaniu bojowym. Wypracowywano nowe sposoby wykorzystania samolotów poszerzające ich możliwości bojowe. 40 pułk w wielu brał udział, a niektórych był prekursorem. „Przykładowo podam niektóre z nich. We wrześniu 1954 r. podczas ćwiczeń współdziałania z samolotami szturmowymi Ił-10 po raz pierwszy na samolotach odrzutowych wykonywaliśmy starty i lądowania na nawierzchni gruntowej lotniska Mirosławiec. Mam satysfakcję – brałem w tym udział. Również starty i lądowania na „Drogowych Odcinkach Lotniskowych” (DOL) zwiększały możliwości bojowe lotnictwa”.

Kolejnym skokiem technologicznym w lotnictwie było wprowadzenie na uzbrojenie samolotów naddźwiękowych. Na początku lat sześćdziesiątych rozpoczęło się przezbrajanie lotnictwa polskiego na naddźwiękowe samoloty Mig-21 F-13. W pierwszej kolejności wprowadzono je w wojskach OPK. Z rozpoczęciem dostaw kolejnej nowej wersji Mig-21 w starsze typy postanowiono wyposażyć jednostki lotnictwa operacyjnego.

W dniu 7 października 1963 roku Józef Olesiejuk został mianowany na stanowisko dowódcy pułku.

 

           

Lotnisko Świdwin – kpt. pil. Józef Olesiejuk na startowym stanowisku kierowania lotami w samochodzie Star 66 nazywanym przez pilotów „krasulą” (pomalowany był z zewnątrz w szachownicę czarno-białą)    

 

40 pułk przeszkolenie na samoloty naddźwiękowe rozpoczął w 1964 roku. Pierwszy klucz (4 pilotów) przeszkolenie teoretyczne i praktyczne otrzymali w Centrum Szkolenia Lotniczego (CSL) w Modlinie. Jedna eskadra 40 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego (plm) samoloty Mig-21 F-13 otrzymała we wrześniu. Docelowo w 40 plm na samoloty naddźwiękowe przeszkolono dwie eskadry, trzecia eskadra nadal wykonywała zadania na dotychczasowych samolotach Lim.

 

1966 r. lotnisko Świdwin – pokazy dla rodzin, mjr pil. Józef Olesiejuk z małżonką Stefanią i córką Beatą

 

 

W drugiej połowie lat sześćdziesiątych polskie lotnictwo było u szczytu rozwoju ilościowego. Jednostki były wyposażane w kolejne wersje samolotów Mig-21.

40 pułk został docelowo wyposażony w samoloty Mig-21 PF i następnie Mig-21 PFM – charakteryzowały się one większymi zdolnościami bojowymi.

Obserwacje działań lotnictwa w zmaganiach w wojnie w Indochinach i na Bliskim Wschodzie nie pozostawały bez wpływu na rozwój i koncepcje użycia lotnictwa w ewentualnym konflikcie.

Na bazie doświadczeń z wojny izraelsko-arabskiej, rozpoczęła się rozbudowa infrastruktury lotniskowej mającej zabezpieczyć samoloty przed skutkami uderzeń z powietrza, oraz wprowadzono nowe elementy w szkoleniu bojowym. 40 pułk był prekursorem w działaniu samolotów naddźwiękowych Mig-21 z lądowaniem na odcinku poniemieckiej autostrady (DOL Kliniska) pod Szczecinem, oraz w „wyjściu spod uderzenia” – start 24 samolotów Mig-21 i 12 samolotów Lim 5 w ciągu 5 min. Samoloty rozśrodkowane w bunkrach, piloci w kabinach w gotowości Nr 1. Na sygnał – „Uruchomienie silników”, „Kołowanie” i „Start” – Migi-21 kluczami (3 z pasa startowego, 1 z drogi kołowania) Lim-6 z nawierzchni gruntowej lotniska. Po 5 minutach na lotnisku zalegała cisza, a samoloty wykonywały zadania. Były to trudne zadania do wykonania - płk pil. w st. spocz. Józef Olesiejuk z satysfakcją wspomina, że „miał szczęście dowodzić pułkiem w tym okresie”.

W 1971 roku nastąpiła kolejna reorganizacja lotnictwa. 40 pułk przekazał dwie eskadry Mig-21 do 2 plm w Goleniowie. Na wyposażenie 40 plm w Świdwinie weszły zmodernizowane samoloty Lim-6 M. W takim składzie pułk funkcjonował do 1984 roku i był podporządkowany 3 Dywizji Lotnictwa Szturmowo-Rozpoznawczego (DLSZR) jako 40 Pułk Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (PLMSZ).

Józef Olesiejuk we wrześniu 1971 roku po ośmiu latach dowodzenia pułkiem obowiązki przekazał następcy.

 

Lotnisko Świdwin – szef sztabu dywizji płk. Kamiński wręcza upominek płk pil. Józefowi Olesiejuk z okazji przekazania obowiązków i objęcia stanowiska w jednostce nadrzędnej

 

 

Mianowany został na stanowisko starszego nawigatora dywizji, a po dwóch latach przełożeni zdecydowali za bardziej celowe wykorzystanie jego doświadczenia na stanowisku starszego inspektora bezpieczeństwa lotów w sztabie dywizji. Obowiązki na tym stanowisku pełnił do końca sierpnia 1989 roku. Po 40 latach służby w lotnictwie w dniu 30 sierpnia został przeniesiony do rezerwy.

 

                 

30 sierpień 1989 r. - Dowódca Wojsk Lotniczych gen. Tytus Krawczyc żegna odchodzącego na emeryturę płk pil. Józefa Olesiejuka

 

Mieszka nadal w Świdwinie – i z sentymentem obserwuje loty samolotów jednostek, które po kolejnej reorganizacji wykonują loty z lotniska, na którym spełniło się jego dziecinne marzenie o lataniu.                                          

                 

Życie prywatne płk pil. Józefa Olesiejuk i jego żony Stefanii

 

Po przebazowaniu do Świdwina moje życie osobiste, tak jak i moich kolegów pilotów toczyło się monotonnie. Garnizon oddalony od miasta 3 km; brak środków komunikacji nie zachęcał zimą wędrować do kina „Rega” lub szukać innej rozrywki. Warunki atmosferyczne, a może i przemęczenie po szkoleniu teoretycznym lub po lotach nie zachęcało nas do wyjścia z hotelu. Czasami pograło się w karty, poopowiadało kawały, lub wypiło się na rozgrzewkę małe co nieco. Zima nie trwała jednak długo – przyszła wiosna, a z nią nowe wydarzenia. Jednym takim wydarzeniem było zaproszenie nas pilotów do Liceum Pedagogicznego na bal maturalny. Skorzystałem i ja z zaproszenia. Z kolegą znaleźliśmy się na sali balowej wśród balujących maturzystek. Sala udekorowana zgodnie z tradycją szkoły, a na sali ładne dziewczęta wirujące w takt walca. Panów maturzystów nie było zbyt wielu, a przez to ja i koledzy mieli okazję zapoznać ładną dziewczynę – przyszłą nauczycielkę. Zatańczyłem chyba ze dwa razy z jedną, później z drugą; szło ku lepszemu zapoznaniu i spędzeniu miłych chwil, oraz nawiązaniu ciekawych rozmów. Bal się zakończył rano – szkoda że chwile spędzone wśród miłych gości tak szybko przeminęły.

Traf chciał, że po pewnym czasie będąc nad jeziorem „Bukowiec”, gdzie wypoczywałem, spotkałem tę, z którą tańczyłem pierwszy taniec. Dziewczę szczupłej budowy ciała, niebieskie oczy, włosy ciemny blond. Dużo mówiła o sobie, o pracy jaka ją czeka (obowiązywał nakaz pracy) w szkole podstawowej na wsi. Przed nią dojeżdżanie pociągiem. Słuchałem cierpliwie, ale odważyłem się przerwać potok słów mojej „tancereczki” i zapytałem skąd przybyła do Świdwina, gdzie mieszkała przed przybyciem do miasta nad Regą, itd. Dowiedziałem się bardzo wiele, ponieważ to humaniści potrafią barwnie i ciekawie opowiadać o sobie, rodzinie i bliskich. Nie wierzyłem, że nasza znajomość przetrwa. Obowiązki służbowe, ciągłe szkolenia, loty, nie pozwalały mi na częste wypady do miasta. Czasami przypadkowo spotkaliśmy się, kiedy czas pozwolił i byłem w mieście. Ale los chciał inaczej, nasza znajomość okazała się przeznaczeniem – ona była dla mnie, a ja dla niej (tak było 2 lata). Ja młody podporucznik zawarłem związek małżeński 12 listopada 1955 roku, z tą, z która tańczyłem pierwszy taniec na balu maturalnym. Panna Stefania Holak została moją żoną.

 

Świdwin 1956 r. – ppor. pil. Józef Olesiejuk z małżonką Stefanią nad jeziorem „Bukowiec”

 

Stefania – urodziłam się 21 września 1935 r. w niedużym mieście Iwie w woj. nowogródzkim (kresy wschodnie). Dzisiaj moje rodzinne miasto jest w republice białoruskiej (Nowogródek w XIII w. był stolicą Litwy). Mając 11 lat opuszczam z rodzicami i młodszym rodzeństwem moje rodzinne miasto i 7 kwietnia 1946 r. pociągiem towarowym jadę w nieznane. Jesteśmy Polakami i nie chcemy zostać pod kuratelą władzy radziecko-białoruskiej. Jedno co było dobre dla mnie, to że przez 2 lata chodziłam do III i IV klasy szkoły powszechnej i uczyłam się języka rosyjskiego. Dobrze poznałam czytanie i pisanie, oraz nauczyłam się płynnie mówić po rosyjsku. Uczono nas kaligrafii, a wyszło to na dobre, ponieważ dzisiaj mogę czytać, pisać i porozumieć się w języku rosyjskim. Jechaliśmy przez dwa tygodnie transportem, który ciągnęły aż dwie lokomotywy. Repatrianci nie wiedzieli dokładnie, gdzie PUR nas osiedli, a my dzieci mieliśmy „radochę”, że ta podróż z przygodami trwa i trwa. Rodzice mieli na głowie nie tylko nas, bo w następnym wagonie jechał nasz dobytek – 4 piękne konie, 3 krowy, 2 jałówki, a nawet w klatkach piały od samego rana koguty i gdakały kury. Koniec podróży zakończyliśmy w Białogardzie. Wujek po demobilizacji (żołnierz II armii LWP) dostał gospodarstwo rolne 3 km.

Prawa autorskie

Wszystkie fotografie, materiały video oraz teksty prezentowane na stronach Stowarzyszenia Przyjaciół Lotniska Wojskowego Świdwin są chronione prawem autorskim! (Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83) Autorzy materiałów zamieszczonych na stronie nie wyrażają zgody na jakąkolwiek ich publikację lub modyfikację (w wydawnictwach, publikacjach, prezentacjach, stronach internetowych i w inny sposób ujęty w ustawie o ochronie praw autorskich) bez pisemnej zgody (w przypadku wykorzystania niekomercyjnego, zgoda może być wyrażona poprzez e-mail). W przypadku bezprawnego ich wykorzystywania (bez względu na to, czy działania związane z wykorzystaniem zdjęć miały charakter komercyjny, czy też niekomercyjny), autor materiału będzie występował na drogę prawną w celu wyegzekwowania przysługujących mu praw określonych w Ustawie o Ochronie Praw Autorskich. W myśl wspomnianej wyżej Ustawy dozwolony jest tak zwany użytek osobisty. Można więc przechowywać teksty i zdjęcia na własnym komputerze a także drukować je dla własnych potrzeb.

Kontakt

Stowarzyszenie Przyjaciół
Lotniska Wojskowego Świdwin
ul. Połczyńska 32
78-300 Świdwin
NIP: 6722050157

REGON: 320728410
KRS: 0000337855
Data rejestracji: 23 września 2009 r.
stowarzyszenie.swidwin@op.pl

Losowa grafika

Logo stowarzyszenia